Trzymam się z boczku...

Recognition, projekt Jacka Sienkiewicza, należy do nielicznych w Polsce, wręcz unikalnych przykładów prawdziwego - czyli dalekiego od list przebojów i stylistycznej poprawności - techno.

Stało się to oczywiste w momencie ukazania się debiutanckiego albumu Recognition. Mimo tego, że nie znaleźli się chętni do jego publikacji, Jacek, zamiast biadolić nad kondycją naszego rynku muzycznego, wydał płytę sam. Z kilkuset sztuk nakładu część rozeszła się w kraju, resztę rozprowadzi brytyjski dystrybutor. Ponownie okazało się, że łatwiej jest zaistnieć na rynku zachodnim niż w Polsce.

A szkoda, bo "Recognition" (album pozbawiony jest tytułu, co Anglicy kwitują stwierdzeniem "self-titled") to dopracowana, dojrzała produkcja - efekt kilkuletnich doświadczeń warszawskiego muzyka. Zresztą trudno się domyśleć, że materiał ten powstał nad Wisłą. Na pewnym poziomie ekspresji i muzycznej wyobraźni dźwięki zdają się docierać z wymiaru nie mającego wiele wspólnego z geograficznymi realiami. Mimo to muzyka Recognition ma w sobie wiele z klimatu Detroit i prawie zupełnie odartych z komercyjnego kontekstu struktur europejskiego "nu-skool". Futurystyczne, stonowane dźwięki pozbawione są jednak charakterystycznej dla wielu współczesnych produkcji agresji i nawałnicy przytłaczających bitów. Nie oznacza to jednak, że muzyka ta jest pozbawiona ekspresji, siły wyrazu, czy po prostu - "kopa". Takie nagrania jak "V-1", "BP", czy - wbrew swojej nazwie - "Wiotki", posiadają dużą intensywność bez uciekania się do maksymalnej głośności, zawrotnego tempa i przesterowanych dźwięków.

Ich twórca przyznaje się do dużej inspiracji jazzem, jednak nie posuwa się w tym kierunku w stopniu znanym choćby z produkcji Innerzone Orchestra Carla Craiga. Choć tego ostatniego uznaje za jednego ze swoich mistrzów (obok m. in. Roberta Hooda, Surgeona, Oliviera Ho czy Johna Tejady), to muzyka Recognition pozostaje w kręgu twórczego techno. Z jazzu czerpie jednak skłonność do improwizacji i wypełnianie stylistycznych, konkretnych ram dźwiękową abstrakcją. Jak sam mówi - "chciałbym, żeby słuchacz uruchomił choć trochę swoją wyobraźnię... nie podaję niczego na talerzu, może też dlatego za każdym razem gdy słucha się moich kawałków, można znaleźć w nich coś nowego". Należy jednak zaznaczyć, że słuchacz może być jednocześnie tancerzem. Większość nagrań zawartych na "Recognition" godzi taneczność ("Taniec jest bardzo ważny do zrozumienia mojej muzyki") z brakiem komercyjnych kompromisów. Tego J. S. nauczył się zapewne jako DJ, którego bardziej interesuje prezentacja dobrej muzy, niż własnej osoby. Od grania z płyt woli zresztą "live-acty", które dają mu możliwość pełniejszej kontroli nad dźwiękiem - "Z instrumentów uzyskuję najczęściej lepsze brzmienie".

Te instrumenty to przede wszystkim sampler i sekwencer. Sampling jest podstawowym narzędziem kreacji J. S. Jednak nie posługuje się on techniką "klejenia" gotowych pętli. Brzmienia syntezatorów, automatów, słowa i trudne do identyfikacji odgłosy stanowią obiekt dźwiękowych manipulacji i prawdziwe pole do popisu dla muzycznej wyobraźni. Niewiele miejsca pozostaje tu na wplatanie "obcych" struktur, jak np. breakbeatowy wręcz loop w "Locus 1.2", ponure, zmutowane electro w "Ele" czy klasycznych, wyeksploatowanych brzmień automatów Rolanda. Nie na darmo pośród swoich ulubionych wykonawców, obok wymienionych już twórców techno Jacek umieszcza "gwiazdorów" wytwórni Warp - Autechre.

Trudno powiedzieć czy ograniczenie działalności didżejskiej i jego obecna fascynacja studyjnym "dopieszczaniem" nagrań oraz koncentracja na jakości dźwięku jest tylko logiczną konsekwencją twórczego rozwoju, czy też w jakimś stopniu ucieczką przed realiami krajowej sceny. Jak twierdzi nie bez racji, "za dużo tu rywalizacji, za mało współpracy, w taki sposób do niczego nie dojdziemy (...) dlatego też nabrałem do tego trochę dystansu i trzymam się z boczku...".

Tak czy inaczej miejmy nadzieję, że wyjdzie to na dobre kolejnym produkcjom Jacka. O czym z resztą będziemy mieli okazję wkrótce się przekonać. W chwili, gdy do rąk Czytelników trafi ten numer Techno Party, będzie już w sprzedaży winylowa EP-ka firmowana nazwą Recognition, zawierająca premierowe nagrania. W planach kolejne single, a pod koniec roku być może także drugi album.

Piotr Moryson
fot.: Recognition


http://recognition.art.pl/

Copyright bogacz.pl