Jaki punk?

Cyberpunk, ty lamerze. Rozłóż nazwę na czynniki pierwsze i wszystko stanie się jasne: cybernetyczny punk. Wyrzutek Nowej Ery. Nie rozstaje się ze swoją konsolą (playstation). Słucha Atari Teenage Riot, pije mocno słodzoną kawę i wódkę z Red Bullem. Jak wygląda? Skóra i chrom. Oglądnij kolekcje japońskich kreatorów mody, "Matrixa", a jeszcze lepiej "Piąty element"...

OK... zapomnij o tym - to g***o. Nie ma takiego cyberpunku. To znaczy - częściowo jest, ale niewiele ma wspólnego z prawdziwym. Przede wszystkim cyberpunk jest gatunkiem literackim, a nie muzycznym. Ta nazwa wprowadziła sporo zamieszania, ale taka właśnie jest i na pewno brzmi lepiej niż jakieś "dark future science fiction".

Wymyślił ją chyba Bruce Bethke, który w 1980 roku wydał nowelę "Cyberpunk". Ale mało kto o niej słyszał, dlatego to określenie rozpropagował - jak to zwykle bywa - nie pisarz, a dziennikarz - Gardner Dozois.

No dobra, a czy istnieje ruch cyberpunkowy (w końcu był przecież punkowy...)? Tak. I chociaż przyznaje się do niego tysiące internetowych maniaków, to na prawdę ma niewielu członków. Na początku lat 80. Bruce Sterling razem z kumplami po fachu (Lewis Shiner, Rudy Rucker) publikował jednostronnicową gazetkę "Cheap Truth", w której - anonimowo - krytykowali stan ówczesnej literatury fantastyczno-naukowej i bezwstydnie zachwalali swoje własne prace. Jakie? Oczywiście cyberpunkowe. A sami siebie określali mianem "Ruchu" (The Movement).

Ale cyberpunkowy świat ruszył z (chromowanego) kopyta dzięki powieści Williama Gibsona - "Neuromancer". Najbardziej szokujące jest w tej książce to, że autor opublikował ją w 1984 roku - zanim Sieć przybrała dzisiejsze rozmiary, pojawili się prawdziwi crackerzy - "kowboje konsol", wirtualna rzeczywistość (Cyberprzestrzeń) i wiele innych rzeczy. Gibson był po prostu wizjonerem. A poza tym doskonałym pisarzem - sam temat nie wystarczy, by zrobić Dzieło, jakim "Neuromancer" jest w istocie. W jego ślady szybko poszli inni.

Rzeczywistość z powieści Gibsona (i innych uznawanych za cyberpunkowe) to niezbyt odległa przyszłość, która nie prezentuje się zbyt różowo. Świat "Neuromancera" nie zna zresztą tego koloru - książka zaczyna się tak - "niebo (...) miało barwę ekranu monitora nastrojonego na nieistniejący (dead) kanał". W (tej wersji) przyszłości na Ziemi rządzą wielkie korporacje, religijni fundamentaliści albo sztuczna inteligencja - System sterujący ludzkością za pomocą rozwiniętej technologii. Globalna sieć komputerowa rozrasta się w niej do rozmiarów alternatywnego świata, często wyglądającego bardziej realnie od rzeczywistości. Post-komputery, wirusy i oprogramowanie jako najpotężniejsza broń, mutacje i transformacje ludzkiego ciała i umysłu za pomocą wszczepianych implantatów, protez, klonowania.

Dobra - "cyber" mamy z głowy. A punk? W "Neuromancerze" byli tylko kosmiczni rastamani... Ale nie chodzi o kolesi z irokezami, w skórach z wszytymi procesorami, śmiecie, ani próchno (sprawdź w słowniku). Rozsądniej jest odnosić nowy punk do znaczenia tego wyrazu z lat 30., a nie z epoki Johnny Rottena - wtedy oznaczał on kryminalistę, gościa z szemranego światka zaułków i spelunek.

W cyberpunkowych powieściach zwykli śmiertelnicy nie mają dostępu do technologii, ta jest zbyt potężna i panowanie nad nią oznacza panowanie nad światem, albo przynajmniej własne bezpieczeństwo i pieniądze. Jeśli zatem człowiek z miejskiej dżungli chce zachować wolność i niezależność, musi korzystać z nielegalnych dróg dostępu do informacji, oprogramowania, cybernetycznych gadżetów i Sieci. Poza nim jest już tylko elita i motłoch skazany na wegetację. Taki technologiczny anarchista albo walczy z "systemem" w imię jakiejś idei, albo zwyczajnie nie chce dać się stłamsić i być trybikiem, maszyną, zerem. Wykorzystuje do tego posiadaną wiedzę, czy przypadkiem zdobyte informacje lub narzędzia (rosyjskie oprogramowanie bojowe, implanty, itd.). Czasami wszystko kończy się happy endem, zwykle jednak nie ma hollywoodzkich finałów i główny bohater kończy wyzerowany albo wypłaszczony - na jedno wychodzi.

Tyle skrótu. Pozostaje dotrzeć do literatury. W Polsce ukazała się większość publikacji Gibsona - m. in. "Neuromancer" i jego kontynuacje - "Graf Zero" oraz "Mona Liza Turbo". A także zbiór opowiadań "Johnny Mnemonic" (w oryginale "Burning Chrome"), "Światło wirtualne" i "Idoru". "Swięty ogień" ("Holy Fire") Sterlinga, to także jeden z klasyków. Dostępna też jest znana powieść Neala Stephensona - "Zamieć" ("Snow Crash") - zabawna - nie dla wszystkich - wizja przyszłości Stanów Zjednoczonych. Warto zdobyć też powieść Gibsona i Sterlinga - "Maszyna różnicowa" ("Difference Machine" - MAG), w której pokazali oni, że podobny schemat można potraktować "retropunkowo" akcję umieszczając w XIX wiecznej Anglii. Z polskich twórców rzucam Rafała Ziemkiewicza - cyberpunka mimo woli - z jego "Walcem stulecia" i "Pieprzonym losem kataryniarza". Innych tytułów jest sporo, ale gdyby zebrać opinie wszystkich krytyków, to okazałoby się, że każdej powieści czy noweli poza "Neuromancerem" i może jeszcze zbiorem "Burning Chrome" ktoś zarzuci, że to "coś koło" cyberpunku, ale nie do końca.

Kolej na filmy - tu prym wiedzie "Blade Runner", choć opiera się - dość luźno - na opowiadaniu pisarza ery pre-cyberpunkowej - Philipa K. Dicka. Potem "Johnny Mnemonic", który choć nie umywa się do pierwowzoru - opowiadania Gibsona, to cyberpunkowy niewątpliwie jest. Dalej "TekWar", "Max Headroom", a nawet "Mad Maxy", "Kosiarz Umysłów", "Terminator", "Total Recall". Do tego bazujące na japońskich mangach "Ghost In The Shell", "Akira" albo "Bubblegum Crisis". I oczywiście "Matrix".

Gry. Tutaj już pewnie sami łapiecie klimat - nawalanki w stylu "Terminatora", "TekWar" albo "Duke Nukema" mogą być, ale liczą się głównie MUDy czy MOO'y, w które - dzięki "uprzejmości" TP S.A. grać można w "cyberprzestrzeni" i nie liczy się w nich zabijanie (przykład sztandarowy - "The Sprawl"). A z gier niekoniecznie sieciowych, czyli dla tych obdarzonych większą wyobraźnią - RPG (gry fabularne) - przede wszystkim "Cyberpunk 2020".

Magazyny. Na pewno amerykański "SF Eye" - ponieważ pisują do niego Gibson, Shirley i Sterling. Także lżejszy (merytorycznie) "Mondo 2000". "Wired" nie jest pismem cyberpunkowym, ale tzw. cyberpunkowcy bardzo je lubią: technologie, gadżety, przyszłość, itp. W polskim "Cyberze" był jakiś artykuł o cyberpunku, ale to tyle. A "Techno Party"? Bardziej cyber czy punkowe??

Zaraz, zaraz. Miał być tylko gatunek literacki... A jednak na tym się nie skończyło. Fakt, że cuberpunk prezentuje bliską przyszłość spowodował, że wielu ludzi zaczęło się utożsamiać z bohaterami Gibsona czy Sterlinga. Z archetypem hackera przedstawionym w cyberpunkowych książkach może się identyfikować wielu gości. Z Ionem Tichym, czy Conanem Barbarzyńcą już trochę mniej (Arnold CzarnyMurzin?). Różni mniej lub bardziej oderwani od rzeczywistości ludzie doszli do wniosku, że to, o czym pisali i nadal piszą autorzy cyberpunku, dzieje się już teraz. Tym też różni się cyberpunk od fantasy czy klasycznej prozy sf. W kosmos, owszem, latamy, ale do "Gwiezdnych Wojen" jeszcze trochę daleko, bo nawet sondę na Marsa nie tak łatwo wystrzelić. Natomiast smoki i gobliny... sami wiecie. Za to ponadnarodowe korporacje, klonowanie, wirtualna rzeczywistość, Matryca (na razie matrycka), czy hotele z "pudełek" z książek Gibsona już są. I wiele wskazuje na to, że przyszłość może mieć kolor "ekranu monitora...".

Dlatego z cyberpunkiem zaczęli być kojarzeni hackerzy (znawcy Sieci i oprogramowania), crackerzy (czyli sieciowi włamywacze), phreakerzy (czyli ci, którzy włamują się i nielegalnie korzystają z innej globalnej sieci - telefonicznej), cypherpunki (czyli ludzie wierzący w możliwość zachowania prywatności w Sieci i ochrony przed wszechobecnym systemem za pomocą kryptografii i zaawansowanych systemów szyfrowania danych i korespondencji), wreszcie gracze w "cyberpunkowe" gry, maniacy technologicznych gadżetów, itd. Pojawił się też - ciągle rozwijający się slang, który jest mieszanką terminów z cyberpunkowych książek, IRC-u, jęz. japońskiego, języków programowania itd. Chimpra, to wcale nie impra na chipsetach, za to "badge on a beaver" oznacza policjantkę...

Cyberpunk to temat - rzeka i może jeszcze pozwolą mi do niego wrócić (może - red.). Teraz tylko udało mi się go zahaczyć. A przecież napisano już chyba więcej książek, o tym, czym jest cyberpunk, niż książek cyberpunkowych. A jeszcze więcej można by napisać o tym, czym cyberpunk nie jest. Jedną z takich pozycji jest "Cyberpunk Handbook", napisana przez ludzi z Mondo 2000, cytuję: "Podstawowy sprzęt cyberpunka jest prosty: czarna, skórzana kurtka, trepy, lustrzanki, wskaźnik laserowy (nie wiemy czemu każdy cyberpunk musi mieć laserowy wskaźnik, niemniej jest on konieczny)"...

Na deser zostawiłem muzykę. Zabawne jest to, że 1993 roku Billy Idol, były punk, który "poszedł do przodu" komercjalizując swoją muzykę i wizerunek, wydał płytę "Cyberpunk". I wielu fanów cyberpunku przyjęło to za dobrą monetę. Była też grupa Sigue Sigue Sputnik, która robiła sobie jaja zarówno z punku jak i science fiction, czyli grała, powiedzmy - "zabawny cyberpunk". Za cyberpunkowe uznawano również formacje, które wywodziły się z punku, ale sięgały także po elektroniczne instrumentarium i poetykę s-f. Taki cyberpunk, to np. Alien Sex Fiend i Cassandra Complex. Idąc tą drogą można dojść także do Digital Hardcore Recordings (np. Atari Teenage Riot). Industrial, to podobno "same cyberpunki". Wreszcie istnieje całe pole do popisu dla techno-interpretatorów "muzyki cyberpunk". Skoro w literaturze mowa o bliskiej, niewesołej przyszłości, zdominowaniu przez technologię i wywrotowym do niej podejściu - to nu skoolowy minimal i muzyka miejskiej dżungli - darkcore, techstep - świetnie pasują do cyberpunkowych cyberrealiów. A dla ekstremistów - gabba. Ale stylu "cyberpunk" oczywiście nie ma.

Marek Książkiewicz

A to dla "netrunnerów"

www.sci.fi/~cyborg/cyberpunk
rpg.valhalla.com.pl/cp2020
cyberpunk.cavern.com.pl
www.empathy.com/eyeball
gibson.hypermart.net
www.eff.org/pub/Net_culture
www.knarf.demon.co.uk/alt-cp.htm
www.topsitelists.com/area51/cyberjunk/topsites.html
www.cyberpunkproject.org
sensemedia.net/sprawl

Copyright bogacz.pl